Nawiedzone zamki w Polsce Nawiedzony zamek Ogrodzieniec. Fot. Shutterstock. Nie tylko domy strachu w Polsce nawiedzają duchy. Jednymi z najbardziej tajemniczych miejsc są polskie zamki. Aż roi się w nich od duchów. W Polsce straszą siostry bernardynki, duch noworodka, orszak żałobników, czarny ogar i wiele, wiele innych. Potępieńczo
Choć o nawiedzonych miejscach nie jest w Polsce głośno, to uwierzcie nam, że w naszym kraju jest ich naprawdę dużo. Niemal każdy region Polski może pochwalić się kilkoma miejscami, z którymi wiąże się tajemnicza, zdecydowanie nadnaturalna historia. Nawiedzone są zamki, domy, szpitale, cmentarze, a nawet lasy. Jeśli lubisz historie mrożące krew w żyłach, wybierz się na wycieczkę do nawiedzonego miejsca i poczuj strach na własnej skórze. Poniżej przedstawiamy listę najbardziej nawiedzonych miejsc w Polsce, które napędzą stracha najodporniejszym turystom. Odważysz się? Kaplica Czaszek w Czermnej To miejsce, znajdujące się w Kudowie Zdroju, powinni odwiedzić tylko ludzie o mocnych nerwach. Nazywane Mauzoleum śmierci, wyłożone jest prawdziwymi kośćmi i czaszkami ludzkimi. Na wyłożenie kaplicy zużyto ich ponad 3 tysiące, ale reszta, czyli około 30 tysięcy kości, nadal spoczywa pod podłogą krypty. To szczątki ofiar wojen i epidemii cholery. w XVII i XVIII wieku. To jedyny tego typu obiekt znajdujący się w Polsce. Opuszczony szpital „Zofiówka” w Otwocku Szpital psychiatryczny w Otwocku to miejsce szczególnie przerażające. W czasie II wojny światowej Niemcy zabili tu ponad 100 chorych psychicznie osób. Zbiorową mogiłę, znajdującą się koło szpitalnego ogrodzenia, odnaleziono pod koniec lat 50. Po wojnie wznowiono działalność szpitala psychiatrycznego, ale zdecydowano się na jego likwidację i budynki są opuszczone. Wielu mieszkańców Otwocka twierdzi, że nocą słychać tam dziwne odgłosy zawodzenia oraz kroki. Niektórzy zarzekają się, że widać również postacie zamordowanych dzieci i dorosłych, a ich twarze są zamazane. Wszyscy przemierzający opuszczone korytarze, niezależnie od pory dnia, mówią o odczuwaniu dziwnej energii. A Ty, odważysz się na eksplorację w towarzystwie zjaw? Las w Witkowicach Jeśli jesteś fanem paranormalnych historii, to z pewnością chętnie wybierzesz się do nawiedzonego lasu w Witkowicach. Mamy jednak nadzieję, że nie spotka cię taki los, jak bohaterów filmu „Blair witch project”. Las ten znany jest z podobnej do filmu historii. To właśnie tam zaginęła grupa studentów, której nie odnaleziono do tej pory. Jeśli wierzyć opowiadaniom, kilka miesięcy później ich znajomi wybrali się do lasu i natrafili na aparat fotograficzny. Zdjęcia zniekształconego lasu i zaginionych kolegów zmroziły im krew żyłach. To dowód na to, że nie warto ignorować ostrzeżeń o tym, że zło czai się wśród drzew… Diablak – Babia Góra Diablak, czyli najwyższy wierzchołek Babiej Góry, nie bez powodu zyskał taką nazwę. Wierzono, że na szczycie mieszkał sam Diabeł! Słowianie twierdzili, że górę zamieszkiwał Czarnobóg – bóg zła i wojny. Wiele podań mówi również o czarownicach, ufo i smokach! Nie wiadomo, ile w tym prawdy. Jedno jest jednak pewne – jeśli wybierzesz się na Diablaka zanim wzejdzie słońce, będzie na ciebie czekać niesamowity widok. Zamek w Ogrodzieńcu Ruiny Zamku w Ogrodzieńcu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej przyciągają rzesze turystów. Niewielu wie, że krążą o tym miejscu przerażające legendy. Po zachodzie słońca na dziedzińcu zamku pojawia się pies na trzymetrowym łańcuchu, którego brzęczenie mrozi krew w żyłach. To nie wszystkie zjawy, które nawiedzają zamek. Nie można zapomnieć również o duchach rycerzy i pięknej Olimpii. W Ogrodzieńcu aż roi się od zjaw! Masz tyle odwagi, by odwiedzić ruiny po zmroku?
Limit 2000 kWh. Oto najwięksi pożeracze prądu w twoim domu! Horoskop jesienno-zimowy dla wszystkich znaków zodiaku; Pokoje do wynajęcia w Krakowie. Cena? Od 600 do nawet 1500 złotych! Emerytury w październiku 2022. Takie przelewy będą dostawać emeryci po zmianach; Najpopularniejsze imiona w tym roku w Krakowie.
Do przerażających wydarzeń w domu przy ul. Szeligowskiej doszło wiosną 1986 roku. Tragiczną historię rodziny oraz wspomnienia okolicznych mieszkańców w swojej najnowszej książce pt. "Widziadła" opisuje Janusz Szostak. Warto zaznaczyć, że w tamtym czasie, dom przy ul. Szeligowskiej 32 zamieszkiwały dwie rodziny: jedną część budynku zamieszkiwał 41-letni Janusz S. z 30-letią żoną Aldoną oraz ich dzieci: 13-letnia Patrycja i 10-letni Eryk. Z kolei druga część budynku zajmowana była przez matkę mężczyzny Alicję i jej córkę Danutę N. NIE PRZEGAP: Dramat na Bielanach. Pod Kobietą zarwał się lód. Próbowała uratować swojego pieska [ZDJĘCIA] By przytoczyć szczegóły tych potwornych zdarzeń, autor posiłkuje się reportażem "Prawdziwa historia nawiedzonego domu" Bartłomieja Mostka. "Tego dnia 13-letnia Patrycja S. i jej 10-letni brat Eryk nie pojawili się na lekcjach w Szkole Podstawowej nr 306 na warszawskim Bemowie. Był piątek, 25 kwietnia 1986 roku. Wkrótce potem ich koleżanki i koledzy dowiedzieli się od nauczycieli, że cała rodzina S. zginęła w wybuchu gazu. Dopiero po jakimś czasie, z plotek młodzi ludzie dowiedzieli się, że przyczyną śmierci rodzeństwa nie był gaz, ale zbrodnia (…)"- pisał Bartłomiej Mostek. Pierwsze sygnały nie wskazywały na to, by w domu doszło do przerażającej zbrodni. Straż pożarna otrzymała bowiem informację o pożarze. W akcji udział brało osiem zastępów straży pożarnej, a straty, które spowodował szalejący żywioł, były spore. Zorientowano się, że pożar nie był przypadkiem. Gdy już udało się okiełznać ogień, strażacy i milicjanci weszli do domu. To, co tam zastali zszokowało wszystkich. - W pokoju stołowym obok siebie leżały zwłoki kobiety i mężczyzny, a przy jego nogach leżała strzelba. Podłoga została oblana benzyną, zaś obok stołu stał otwarty kanister. Kobieta zginęła od postrzału szyi, mężczyzna zaś został postrzelony w część żuchwową twarzy. W sąsiedniej sypialni, na łóżku, twarzą do poduszki leżał ubrany w piżamę chłopiec. Gdyby nie rozległa rana postrzałowa pleców, można by pomyśleć, że śpi. W ostatnim pokoju, wciśnięta w kąt, skulona w pozycji embrionalnej, klęczała nastoletnia dziewczyna. Miała na sobie nocną koszulę, z której boku płynęła krew. Jak później stwierdzono, strzał z broni myśliwskiej przebił na wylot jej ramię, a następnie zmiażdżył serce (…) - pisał w swoim reportażu Bartłomiej Mostek. W sprawie tragicznych wydarzeń śledczy nie mieli żadnych wątpliwości. To Janusz S. zamordował swoją rodzinę, a później sam popełnił samobójstwo. Prawdopodobnie zrobił to z zazdrości o żonę. Ostatecznie śledztwo w sprawie morderstwa umorzono. "Kwestia powodów, dla których doszło do tragedii, pozostanie na zawsze otwarta. (…) Podłożem więc dokonania zabójstwa i samobójczej śmierci Janusza S. mogły być głębokie nieporozumienia rodzinne, których w toku śledztwa nie można w sposób absolutnie obiektywny ustalić, bądź też choroba psychiczna Janusza S., która pojawiła się niespodziewanym silnym atakiem z bliżej nieokreślonej etiologii. W świetle zebranego materiału dowodowego nie stwierdzono bowiem również, że Janusz S. mógł na taką chorobę cierpieć" - wyjaśniał decyzję o umorzeniu śledztwa prokurator Mirosław Kaliski. Co tak naprawdę wydarzyło się 25 kwietnia 1986 roku, już na zawsze pozostanie tajemnicą. Ciekawy jest jednak fakt, że po tragicznych wydarzeniach na ul. Szeligowskiej zaczęły pojawiać się historie o duchach, które nawiedzają zniszczony dom. - Kiedyś poszedłem tam z psem na spacer. Zatrzymałem się koło bramy. Nawet miałem zamiar wejść na teren tej posesji, ale Power stanął przed furtką jak wryty, zjeżyła mu się sierść na grzbiecie i nie chciał ruszyć się z miejsca. Mówi się, że zwierzęta czują i widzą więcej niż człowiek. I on chyba wtedy coś tam zobaczył - przyznał w rozmowie z Januszem Szostakiem mężczyzna mieszkający w pobliżu nawiedzonego domu. Na internetowych forach krążą nieprawdopodobne historie o duchach. Te przedstawione w książce "Widziadła" pochodzą z lat 2007-2009. Oto kilka z nich: "Wieczorami w oknach tego domu nieraz widać poświatę od włączonego telewizora, a niekiedy dochodzi stamtąd muzyka. Podobno nawet bezdomni boją się tam zamieszkać" - napisała na jednym z forów internetowych Ala. "Byłam tam wieczorem i widziałam, jak starsza pani rozwieszała pranie w ogródku na sznurach między drzewami. Pojechałam tam następnego dnia rano. Nie było prania, ani nawet sznurów, a dom wyglądał na opuszczony" - stwierdziła Sonia. "Zawsze jak wracam z pracy, to widzę, jak w oknie stoi malutki chłopiec (…)" - opowiedział Patryk. Niestety, dla osób, które na własnej skórze chcą sprawdzić te pogłoski mamy zła nowinę. W 2012 roku zrujnowany dom przy Szeligowskiej 32 kupił deweloper, który chciał zbudować tam osiedle mieszkaniowe. Kolejny pożar, który dotknął dom 5 stycznia 2013 roku, ostatecznie przesądził o jego losie. Obecnie w miejscu "nawiedzonego domu" stoi niewielkie osiedle. Czy jego mieszkańcy zdają sobie sprawę, jak mroczną historię miał przed laty ten adres? Sonda Czy wierzysz w duchy? Tak Nie Trudno powiedzieć Więcej informacji na temat tej i innych historii znajdziesz w książce Wydawnictwa Harde "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka. Książka do kupienia tutaj. i Autor: Wydawnictwo Harde Książka Wydawnictwa Harde "Widziadła", autorstwa Janusza Szostaka. Seriale dla kobiet, które warto obejrzećOferta sprzedaży obiektu zabytkowego o powierzchni 800 m² - Zdzieszowice Zdzieszowice. Cena 1 500 000 zł. Zobacz na Morizon.pl. Istnieją miejsca, które od razu wyglądają podejrzanie. Budzą postrach, choć trudno to racjonalnie wytłumaczyć. Emanują złą energią i wywołują niepokój. Są tak przerażające, że po zmroku nikt nawet nie próbuje się do nich zbliżać. Dlaczego? Zobacz również: Kupili dom i zaczęli otrzymywać przerażające listy. Ze strachu zrezygnowali z przeprowadzki Odpowiedź na to pytanie przynosi który przyjrzał się najsłynniejszym tego typu obiektom. Od lat cieszą się wyjątkowo złą sławą i nie bez powodu nazywane są nawiedzonymi domami. Czy to tylko miejska legenda? A może rzeczywiście coś w nich straszy? Poznajcie konkretne adresy wraz z ich wyjątkowo mroczną historią. Straszne miejsca w Polsce Wilcza 2/4, Warszawa Według autorów to najbardziej nawiedzony adres w stolicy, a na dodatek w samym centrum miasta. Po kamienicy ma błąkać się duch studenta, który popełnił samobójstwo na pierwszym piętrze. Szpital psychiatryczny w Owińskach Od 20 lat stoi opuszczony i straszy. Na początku II wojny światowej niemieccy żołnierze dokonali w nim masakry. Wymordowali wszystkich pacjentów, których liczbę szacuje się na ponad tysiąc osób. Morskie Oko 5, Warszawa Opuszczona willa wywołuje dreszcze samym swoim wyglądem. W czasie powstania warszawskiego miała w niej mieszkać Hanna, która zginęła od kuli w ogrodzie rezydencji. Wyszła na powitanie ukochanego, a trafiła na snajpera. Kosocicka 8, Kraków Przez kilkadziesiąt lat straszył mieszkańców dawnej stolicy Polski. Według legendy inwestorami niedokończonej budowy mieli być bracia. W wyniku kłótni jeden zamordował drugiego i dom nigdy nie został ukończony. Zobacz również: Kupili dom, który zainspirował twórców słynnego horroru. Teraz są przerażeni Dom w Jaśkowcach Niewielki obiekt w woj. opolskim od kilkudziesięciu lat pozostaje opuszczony. Wcześniej mieszkało tu starsze małżeństwo. W 1947 roku Jan i Wiktoria zostali brutalnie zamordowani przez włóczęgę. Herbsta 4, Warszawa Blok mieszkalny na Ursynowie przeraża tragiczną historią niektórych jego mieszkańców. Kobieta popełniła samobójstwo, mężczyzna zginął w wypadku, mąż zamordował żonę. Na budynku ma ciążyć klątwa. Komisariat w Konstancinie-Jeziornej Na pierwszy rzut oka nie wygląda upiornie, ale w tym eleganckim budynku w latach 50. miał siedzibę Urząd Bezpieczeństwa. W willi do dziś ma straszyć oficer, który z zimną krwią zamordował wielu przesłuchiwanych więźniów. Dom przy Tulipanowej, Anin W niewielkim domu miała rozegrać się rodzinna tragedia. Ojciec wpadł w ogromne długi i w akcie desperacji zamordował żonę oraz dwójkę dzieci. Powieszone ciała znaleziono w piwnicy, a ich duchy do dziś mają tu mieszkać. Znasz inne nawiedzone domy? Zobacz również: Duchy naprawdę istnieją. Udało się je uwiecznić na tych przerażających zdjęciach
Te wydarzenia sprawiły, że uznaliśmy nawiedzony szpital w Starachowicach za miejsce przeklęte, a to był dopiero początek. W pewnym momencie na jednym z korytarzy, dał się słyszeć dźwięk dyktafonu, który się samoistnie uruchomił. Dodam, że był on schowany, i nie było możliwości, aby się sam włączył.Nawiedzony dom pod Działdowem uznawany jest przez wielu za polskie Amityville. Rodzina Pokropskich z Turzy Wielkiej w gminie Działdowo uważa, że w ich mieszkaniu wydarzyły się zjawiska paranormalne, a miejsce zamieszkują złe duchy. Czy historia domu pod Działdowem jest prawdziwa? A może nawiedzony dom jest pomysłem stworzonym specjalnie dla mediów? Jedno jest pewne. Tajemnice nawiedzonego domu w Turzy Wielkiej zaintrygowały całą szukasz więcej informacji i ciekawostek historycznych, sprawdź także zebrane w tym miejscu artykuły o współczesności. Nawiedzony dom pod Działdowem – najbardziej opętany dom w Polsce? Wszystko zaczęło się od kupna wersalki… Nawiedzony dom w Turzy Wielkiej jeszcze kilka lat temu był jednym z najbardziej gorących tematów w naszym kraju. O nękanym przez duchy miejscu pisały wszystkie media w Polsce, przez co Turza Wielka wciąż odwiedzana była przez reporterów i dziennikarzy. Mieszkająca w nawiedzonym domu rodzina Pokropskich z początku nie wierzyła w duchy. Kiedy jednak zaczęła doświadczać ich obecności, błyskawicznie zmieniła zdanie. To prawda, w siły nadprzyrodzone można nie wierzyć. Można również mieć przekonanie, że najlepszym wyjaśnieniem dziwnych zjawisk nadprzyrodzonych jest nauka. Z całą pewnością nie należy jednak ignorować tego, co wydarzyło się w poniemieckim domu pod Działdowem. Nawet tablica Ouija i nawiedzony dom w Connecticut są przy nim tak jakby… spokojniejsze. 23 listopada 2017 roku duch, który nawiedzał mieszkanie rodziny Pokropskich, dał o sobie znać po raz pierwszy. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy rodzina kupiła wersalkę od swojej dobrej koleżanki. Już na drugi dzień państwo Pokropscy zaczęli słyszeć dziwne hałasy dobiegające z zewnątrz. Słyszeli również pukanie do drzwi, jednak po ich otwarciu nikogo za nimi nie zobaczyli. W budynku socjalnym, powstałym po starej szkole, mieszkały aż trzy rodziny. Sześcioosobowa rodzina Pokropskich zamieszkała strych starego domu. Sąsiedzi nigdy nie spotkali się z paranormalnymi zjawiskami opisywanymi przez Pokropskich. Uważali wobec tego, że historia może być wykreowana przez panią Krystynę Pokropską oraz jej rodzinę. Całość podsycać miały zaś lokalne media. Ile jest w tym prawdy i po czyjej stronie leży racja? Ciężko powiedzieć. Pewne jest jednak, że historia nie kończy się jeszcze w tym miejscu. Duchy wciąż dawały bowiem o sobie znać. Z pomocą przychodzi ksiądz… Pukanie do drzwi nie było jedynym znakiem od duchów. Wieczorami z regałów u Pokropskich zaczęły spadać różne przedmioty. Rodzina postanowiła, że przeczeka paranormalne zjawiska. Uznała, że być może ktoś robi sobie z nich żarty. Historia zaczęła się jednak powtarzać. Z dnia na dzień było coraz gorzej. Po mieszkaniu zaczęły lewitować różne rzeczy, np. monety, baterie, kłódki i zabawki. Pokropscy któregoś popołudnia znaleźli również noże, które ułożone zostały w toalecie na znak krzyża. Pewnego dnia z sufitu zaczęła również kapać woda, mimo że dach był zreperowany i nic z niego nie ciekło. Państwo Pokropscy, w obawie o życie swoje i dzieci, wezwali do domu lokalnego proboszcza, księdza Mirosława Culepę z kościoła Matki Bożej Różańcowej. Duchowny poświęcił mieszkanie, jednak to zupełnie nic nie dało. Po mieszkaniu wciąż fruwały przedmioty, a duch codziennie dawał o sobie znać. Pokropscy ponownie poprosili księdza, aby przyszedł do ich mieszkania. Ksiądz Mirosław odprawił mszę świętą za rodzinę. Po odmówionej modlitwie jedna z leżących kłódek nagle wzniosła się w powietrze i uderzyła prosto w głowę duchownego. Po chwili w stronę księdza poleciały również rozrzucone po mieszkaniu klocki, a krzyż zawieszony nad drzwiami się odwrócił. Duchowny uciekł z mieszkania pana Kazimierza i pani Krystyny. Ksiądz polecił rodzinie opuścić nawiedzone mieszkanie. Rodzina posłuchała go i poszła spać do teściów. Tajemnice nawiedzonego domu pod Działdowem – najważniejsze informacje Egzorcyzmy w nawiedzonym mieszkaniu Pokropskich Sytuacja w domu Pokropskich z dnia na dzień stawała się gorsza. Złowrogi duch wpłynął źle zarówno na psychikę małżeństwa, jak i czwórki ich dzieci. Na dwunastoletniej córce Kazimierza i Krystyny nie pozostawiono suchej nitki. Rówieśnicy wytykali ją palcami, a dziewczynka musiała zrezygnować na kilka tygodni z chodzenia do szkoły. Pokropscy zdecydowali się wezwać do mieszkania księdza egzorcystę, Leszka Korzenieckiego – pastora Kościoła Chrześcijańskiego ZOE z Węgorzewa. Egzorcysta mówił o sobie, że jest protestantem, zatem katolickie nazewnictwo nie odnosiło się do tego, co robił. Pastor twierdził, że już wcześniej miał okazję doświadczać podobnych przypadków. Czy wizyta egzorcysty zmieniła cokolwiek w życiu Pokropskich? Nie bardzo. Mimo że Korzeniecki rozmawiał z rodziną i modlił się razem z nimi o dobro domu, przedmioty wciąż przemieszczały się po wszystkich pomieszczeniach. Egzorcysta kazał rodzinie pozbyć się zakupionej wersalki, jednak to wciąż nie przynosiło upragnionych rezultatów. Również sąsiedzi zaczęli zauważać, że w mieszkaniu Pokropskich wieczorami cały czas zapalało się światło – mimo że rodzina znów uciekła z domu, tym razem znajdując schronienie w Caritasie. Jeśli interesują cię takie historie, sprawdź także ten artykuł na temat nawiedzonego domu w Jaśkowicach. Nawiedzony dom pod Działdowem – prawda czy kłamstwo? Dziennikarzom nie udało się porozmawiać z księdzem, który jako pierwszy odmawiał modlitwę w domu Pokropskich. Sołtys wsi (Marek Waśkowiak) opowiedział, że nie widział na własne oczy tego, o czym debatowała cała Polska. O całej sytuacji opowiedziała mu jednak rodzina oraz ksiądz, którym sołtys ufał i wierzył. Po zagłębieniu się w historię domu udało się pozyskać informacje, że w domu rodziny Pokropskich niemal sto lat temu stała szkoła. Jeszcze wcześniej w budynku tym mieszkał z kolei niemiecki dziedzic Stern. Najstarsi mieszkańcy Turzy Wielkiej uważają, że Stern podarował wsi ziemię pod budowę kościoła i cmentarza. Jego jedyną prośbą było to, aby ludzie grzebani byli w nim zupełnie za darmo. Nie jest to jedyna historia wokół domu pod Działdowem. Niektórzy mieszkańcy sądzą bowiem, że w mieszkaniu rodziny Pokropskich Sowieci zamordowali niemieckiego dziedzica – jest to możliwe, ponieważ za nawiedzonym domem do dziś znajdują się szczątki nagrobków, być może należących do Sterna i jego rodziny. Jeszcze inni powiązali historię domu z opętaniem małej dziewczynki, do którego doszło w Turzy Wielkiej rok wcześniej. Bawiła się ponoć w przywoływanie duchów, które postanowiły opętać dziewczynkę. Rodzina przeprowadziła się później poza granice powiatu i nikt więcej już ich nie widział. Co stało się jednak z rodziną Pokropskich? Otrzymali od gminy 900 złotych na kaucję, aby wynająć nowe mieszkanie. Państwo Pokropscy upierają się, że nie wrócą do domu w Turzy Wielkiej, ponieważ jakiś duch nie życzy sobie tam ich obecności. Czy historia nawiedzonego domu pod Działdowem jest prawdziwa? Okazuje się, że w budynku, w którym doszło do nawiedzenia Pokropskich przez ducha, mieszkają jeszcze dwie inne rodziny. Żadna z nich nie doświadczyła nigdy podobnych nieprzyjemności, które rzekomo spotkały rodzinę Pokropskich. Sąsiedzi z tego samego budynku uważają, że ducha nigdy nie słyszeli, ani nie widzieli. Być może duch postanowił nawiedzać wyłącznie jedną część domu, a dokładniej poddasze, na którym mieszkała rodzina Pokropskich? Niektórzy mieszkańcy Turzy Wielkiej sądzą, że Kazimierz i Krystyna zmyślili historię i ponoć… nie było to ich pierwsze kłamstwo. Państwo Pokropscy oszukali wszystkich ponoć po to, aby uzyskać od gminy lepsze mieszkanie, bo „nawiedzone” po prostu nie odpowiadało im standardem. Jeszcze inni potwierdzają te słowa, mówiąc, że widzieli rodzinę próbującą podpalić budynek po to, aby otrzymać ładniejsze mieszkanie socjalne. Ciężko powiedzieć, po czyjej stronie leży racja. Należy jednak pamiętać, że jak głosi słynne porzekadło, „każdy kij zawsze ma dwa końce”. Autor: Paulina Zambrzycka Bibliografia: Kidger Rebecca E.: Duchy. Historie o nawiedzonych miejscach i ludziach, Wydawnictwo Rea, Konstancin-Jeziorna 2012 Robert David Chase: Nawiedzenia. Historie prawdziwe, Wydawnictwo Replika, Poznań 2019 Czy ten artykuł był dla Ciebie pomocny? Dla 93,5% czytelników artykuł okazał się być pomocny Zielona Góra. Od 15 lat tłumaczą, że w tym domu nie straszy. Ludzie i tak wiedzą swoje [ZDJĘCIA] Wiadomości z Lublina 26.12.2017, 07:15. md. Jeśli ktoś kiedyś zbierał kody kreskowe z czwórką na początku, musimy go rozczarować. To jedna z popularnych legend miejskich. Jedne mają zabarwienie typowo lokalne, inne są uniwersalne i
Gdzie w Polsce straszy? - zamki, obiekty, zjawiska związane z duchami nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. W naszym kraju znajduje się wiele budynków, które budzą niepokój i przerażenie. Opuszczone dzisiaj miejsca, kryją wiele przerażających historii i tajemnic. Nawiedzone obiekty i smutne wydarzenia to historie, które łączą ludzkie dramaty. Paranormalne, opuszczone budynki skrywają do tej pory mroczność, rozbudzają wyobraźnię. Dowiedz się, w którym miejscu w Polsce straszą duchy i jakie są nawiedzone miejsca w Polsce?10 strasznych miejsc w Polsce - listaPoniżej znajduje się 10 nawiedzonych miejsc nawiedzonych przez duchy w Proradziecki szpital widmo w LegnicyNiszczejące budynki szpitala w Lasku Złotoryjskim w Legnicy to obiekty budzące strach. Nowoczesny kompleks oddano do użytku w 1937 roku, przeprowadzano tam eksperymenty na chorych. Budynki zostały opuszczone przez żołnierzy i ludność ZSRR w 1993 roku. Prosektorium, kostnica, basen i wiele pomieszczeń o charakterze użytkowym nawiedzane są przez duchy - pojawiają się tam ludzkie cienie. Legenda głosi, że pod szpitalem znajduje się tajemniczy tunel Budynek szpitala psychiatrycznego w OwińskachJedno z najbardziej przerażających miejsc - szpital psychiatryczny - kiedyś klasztor cystersów. W czasie II wojny światowej obiekt przejęli Niemcy. W listopadzie 1939 roku rozegrał się tam dramat. Hitlerowcy żołnierze wymordowali wszystkich pensjonariuszy. Dorośli pacjenci zostali wywiezieni do obornickiego lasu i tam rozstrzelani, dzieci trafiły do fortu VII na obrzeżach Poznania, gdzie zostały zatrute spalinami samochodowymi. W latach 1943-1945 budynek przejęło SS. Funkcjonowała tam filia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Od 1993 roku nieczynny budynek popadł w ruinę. Legenda głosi, że zjawiska paranormalne nasilają się w październiku i listopadzie - w miesiącach, w których hitlerowcy wymordowali chorych. W nocy słychać kroki, jęki, krzyk chorych, płacz dzieci, a w oknach pojawiają się błyski zlewające ze światłem. Niektórzy twierdzą, że w parku widziano spacerujące postaci, które znikały, kiedy ktoś próbował podejść Czarny pies z OgrodzieńcaZamek Ogrodzieniec w Podzamczu to ruiny pochodzące z czasów Kazimierza Wielkiego - są tos jedne z największych ruin zamkowych w Polsce. Tropiciele zjawisk paranormalnych twierdzą, że zwierzęta, które znajdują, się w pobliżu zamku dziwnie się zachowują, przestraszone skomlą, ujadają, uciekają. Najpopularniejsza legenda opowiada historię o psie, który jest uwiązany na brzęczącym łańcuchu a w jego oczach widać ogień. Jest to kasztelan Stanisław Warszycki, który nadzorował tortury poddanych i za karę trafił do piekła. W ramach pokuty stał się przerażającym Zamek na wapiennej skale w NiedzicyZamek to atrakcja turystyczna w południowej części województwa małopolskiego, znana pod nazwą zamek Dunajec. Zabytek stoi na wapiennym wzgórzu na wysokości 566 m i oddalony jest o 300 m od rzeki Dunajec. Legenda głosi, że każdej nocy, na zamkowym dziedzińcu pojawia się postać inkaskiej księżniczki Uminy, zamordowanej pod drzwiami kaplicy. Za każdym razem, gdy pojawi się zjawa, w okolicach zamku wieje porywisty wiatr, a każdego, kto ujrzy Białą Damę czeka wielkie nieszczęście. Inna legenda opowiada, o odkryciu, które miało miejsce, po II wojnie światowej. Odnaleziono na zamku inkaskie zapisy, informacje zapisane pismem węzełkowym, o ukrytym skarbie Inków. Do tej pory, nikt go nie odnalazł, duch księżniczki szuka sprawiedliwości i strzeże ukrytego Legenda Białej Damy z KórnikaW zamku Kórnickim można spotkać ducha hrabiny Teofili z Działyńskich Szołdrskiej - Potulickiej, o urodzie niezbyt zachwycającej, dawnej właścicielki zamku. Zmarła w 1790 roku i została pochowana w krypcie kościoła w Kórniku. Jedna z legend głosi, że każdej nocy, o północy hrabina ożywa i wychodzi z portretu zdobionego złotą ramą, wiszącego w sali herbowej. Ubrana w białą suknię, widywana jest w parku, na nocnych spacerach, trwających do świtu. Towarzyszy jej jeździec na czarnym koniu, ubrany na czarno. Z pianiem koguta, Teofila przenika przez drzwi, wraca do swojego portretu, a rycerz znika, by pojawić się następnej Kamienica na ulicy Wilczej 2/4 w WarszawieHistoria opowiada o brutalnie zamordowanym przez służącego bankierze, którego okradł z majątku. O historii tej przypominają plamy krwi, które nagle pojawiają się na drewnianej posadzce. Z tym miejscem wiążą się inne historie. Jedna z nich opowiada o studencie, który popełnił samobójstwo. Jego duch w towarzystwie białego psa, pojawia się w salonie którego, nie chce opuścić. Mieszkanie przeraża, gdyż na ścianie pojawia się Nawiedzony dom na ulicy Kosocickiej w KrakowieNa temat historii tego miejsca krąży wiele legend. Na działce gdzie stoi rozpadający się pustostan znajdował się cmentarz i kaplica. Nad domem ciąży przekleństwo, gdyż w ziemię, na której stoi nieruchomość wsiąknęła krew. W nocy miejsce to wytwarza złą energię i słychać tam krzyki. W dawnych czasach chłopom ukazywał się Rokita. Znana jest historia o dwóch braciach, którzy budowali dom w latach 70/tych. Bracia posprzeczali się, jeden zabił, drugiego i dom nigdy nie został, już wykończony. Najnowsza legenda mówi, że w niewykończonym domu słychać płacz dziecka. Na oczach małych dzieci powiesił się tam ich ojciec. Inna historia opowiada o robotnikach budujących autostradę, którzy postanowili noc spędzić w nawiedzonym domu. Po kilku godzinach opanował ich strach, halucynacje, przerażenie, że szybko uciekli, opuszczając Kociewie, okolice Świecia (kujawsko-pomorskie), wieś TopolinekW domu należącym kiedyś do Józefa Wojciechowskiego dochodziło do tajemniczych zjawisk. Józef zginął wypadku w 1950 roku. W czasie pogrzebu cztery konie nie mogły uciągnąć trumny z jego ciałem. Kiedy już żałobnicy dotarli, na miejsce pochówku rozpętała, się nawałnica. Józef podobno nigdy nie opuścił, swojego domu a jego duch tam straszył. Józef włączał i wyłączał światło, poruszał przedmiotami, portretami, przewieszał ubrania, dzwonił kieliszkami, zatrzymywał zegar na godzinę. Opowiadano, że czasami kładł się w łóżku obok śpiącej osoby i pomimo że nikt go nie widział, to śpiący czuł, uginający się materac pod ciężarem Czarna Dama z JanowcaRuiny zamku na skarpie wiślanej w Janowcu, skrywają smutną historię. Z rodem Lubomirskich wiąże się opowieść o tajemniczej, Pięknej Pannie w czarnej sukni, ukazującej się na dziedzińcu zamku podczas pełni księżyca, a niekiedy nawet w biały dzień. Nazywana jest Czarną Damą. To córka dawnego właściciela zamku, Helena Lubomirska. Piękna dziewczyna zakochała się w prostym rybaku. Rodzice jednak nie zaakceptowali, ukochanego córki uwięzili, ją w jednej z komnat a młodego chłopca kazali, zabić. Zrozpaczona dziewczyna wyskoczyła z okna, jej ciało znaleziono rano na dziedzińcu. Ciało Heleny zabalsamowano, ubrano w balową suknię i pochowano w szklanej trumnie w Kazimierzu Dolnym. Niestety duch zmarłej dziewczyny, każdej nocy, pojawiał się na zamku. Zrozpaczeni rodzice postanowili, przewieźć ciało córki do Janowca gdzie pochowano, ją w podziemiach miejscowego kościoła. Pomimo zmiany miejsca, duch Czarnej Damy przechadzał się nocami, po zamkowych korytarzach. Przekaz głosi, że do dzisiaj, przy pełni księżyca, niektórzy spotykają legendarną Duch księżniczki Halszki z SzamotułHelenka, córka księcia Ostrogowskiego odziedziczyła po ojcu ogromny majątek. Nie tylko była bardzo bogata, ale także niezwykle piękna. Wielu starało się o jej względy. Jednym z nich był szlachcic Dymitr Sanguszko, który bardzo księżniczkę kochał i postanowił ją porwać. Za ten czyn, król skazał Dymitra na wygnanie. Został złapany w Czechach przez oddział Marcina Zborowskiego i zabity. Halszka wróciła do matki. Król wbrew woli matki i księżniczki postanowił oddać Halszkę bogatemu i staremu kasztelanowi Łukaszowi Górce. Kasztelan zaraz po ślubie wyjechał na wojnę. Matka i córka uciekły i schroniły się w klasztorze. Tam, za zgodą matki, książę Siemion Olelkowicz poślubił Helenę. Małżeństwo zostało skonsumowane i zgodnie z prawem Górka został pozbawiony praw do Heleny. Niestety i tym razem, król przeciwstawił się zawartemu małżeństwu. Helena wróciła, do Górki a młody książę zmarł, nagle w niewyjaśnionych okolicznościach. Kasztelan postanowił ukarać młodą żonę, uwięził ją w wieży. By już nikt nigdy nie mógł podziwiać urody Halszki, dziewczynie założono na głowę metalową maskę. Wolność odzyskała po 14 latach, po śmierci męża. Cierpiąca na depresję z objawami obłąkania zmarła, krótko po Górce. Od tego czasu duch Helenki straszy w zamku Górków wqg7we. 420 202 51 356 64 466 389 379 491